Kontakt
ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com
|
PUBLIKACJE
Ksiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach
Wszystkie
|
2005
|
2004
|
2006
|
2007
|
2002
|
2003
|
2001
|
2000
|
1999
|
1998
|
1996
|
1997
|
1995
|
2008
|
2009
|
2010
|
2011
|
2012
|
2013
|
2014
|
2015
|
2016
|
2017
Sortuj alfabetycznie
|
Sortuj numerami
Obertyńska Beata, Oko świata [3/2006]
Ukraińskie Wydawnictwo „Kamieniar” we Lwowie, którego pozytywną działalność obserwujemy przez lata, wydało tym razem dwujęzyczny wybór poezji Beaty Obertyńskiej, zatytułowany Oko świata (Lwów, 2006), z przekładem na ukraiński Aleksandry Łukianenko. Tłumaczka napisała też wstęp do antologii, przedstawiając drogę życia i twórczości Obertyńskiej, a także bardzo kompetentnie i ładnie charakteryzując jej poezję. W dodatku czyni to poprawną polszczyzną (z małymi jedynie zastrzeżeniami, o których na końcu). Oto początek i zakończenie jednego z zamieszczonych w tomiku, długiego wiersza: ŚMIERĆ DOMU Cieniom Tarnogóry ........................................................ Odbywało się to całkiem po cichu, w mętnym zmroku jesiennej szarugi, od samych piwnic do strychu, od jednego węgła po drugi, od załomu ściany do załomu, zabitego, złupionego domu... Nikt nie widział, nie słyszał, nie przeczuł – któż by zresztą tym głowę zaprószał? – że się w mglisty, zapłakany ten wieczór wynosiła z domu – jego dusza. Ocalała jakoś do ostatka. Nikt jej w worki przy rabunku nie natkał, nikt jej w szafach czy po kufrach nie szukał, nikt siekierą zamków jej nie łupał, ram nie łamał, jak starym obrazom, z lustrem nie zbił, nie wywlókł na gazon, drapieżnymi nie skalał jej dłońmi – nikt po prostu nie pomyślał o niej. ........................................................ W mętnym zmroku jesiennej szarugi od jednego rogu po drugi, od pierwszego węgła po czwarty, z drzwi bezbronnie na oścież otwartych, z czarnej głębi złupionego wnętrza – najcenniejsza dotąd i najświętsza – niepotrzebna już dzisiaj nikomu wynosiła się precz – dusza domu. Jak dym się z drzwi wejściowych wywlokła, jak firanka wywiała się z okna, zdartym pasem tapety na ścianie pogładziła dom na pożegnanie i w park poszła – marą nieuchwytną – między drzewa, które jutro wytną... Wydaje się na tym tle, że na użytek dzisiejszego czytelnika – obojętne, czy polskiego czy niepolskiego – należało skomentować niektóre utwory. W przypadku przytoczonego wiersza informujemy, że chodzi o późnoklasycystyczny, wyjątkowo bogato i pięknie wyposażony w dzieła sztuki pałac w Tarnogórze k. Krasnego Stawu, który od końca wieku XIX należał do Smorczewskich, blisko spokrewnionych z rodziną Obertyńskich. Szeroko opisuje ten wspaniały obiekt Roman Aftanazy w Materiałach do dziejów rezydencji, tom VI (1989), załączając całą serię zdjęć sprzed tragedii. Nie wiemy, kto obrabował i zniszczył pałac w Tarnogórze. Podejrzewamy, że na początku była jeszcze jedna zwrotka, nie wydrukowana. Może ktoś z Czytelników wie coś na ten temat? Prosimy napisać. Ostatnia uwaga: A. Łukianenko zapewne prawidłowo odczytuje i przekłada polskie wiersze (ale to osądzą zarówno znający dobrze język ukraiński, jak i znający się na poezji), jednak pisząc po polsku popełnia pewne błędy, nad którymi ciążą języki ruskie. Wcale nas to nie dziwi – podobne potknięcia mają rdzenni Polacy. (typowy przykład: rzeczy nie ustalone badaczami, zamiast przez badaczy. Podobnych jest kilka). Jednak w przypadku dziełka przeznaczonego dla wyczulonych na język warto było poprosić kogoś ze środowiska polskiego we Lwowie – o ostateczną weryfikację. To wcale nie umniejszałoby zasługi p. Aleksandry. Jeszcze informacja dla naszych Czytelników: my znamy dwa krajowe wydania poezji Beaty Obertyńskiej: Wiersze wybrane (PIW, Warszawa 1983) i Grudki kadzidła („Znak”, Kraków 1983). Ale pewnie było ich więcej. Karol Odrycki, Danuta Trylska--Siekańska (DTS), Marta Walczewska (MW)
|