|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Wołczański Józef, ks. prof, Księdza Ignacego Chwiruta wspomnienia o arcybiskupie Józefie Bilczewskim[1/2007]• Ks. prof. Józef Wołczański wydał (w formie broszurki) ciekawy dokument: Księdza Ignacego Chwiruta wspomnienia o arcybiskupie Józefie Bilczewskim (Analecta Cracoviensia XXXVIII, Kraków 2004). Ks. Chwirut był w latach 1913–23 sekretarzem i spowiednikiem przyszłego świętego, poznał więc tę światłą postać gruntownie. Pisze wiele o różnych aspektach działalności Arcybiskupa, o problemach, jakie powstawały, i umiejętności ich rozwiązywania, przytacza Jego wypowiedzi na różne tematy. Warto zacytować fragment wspomnień, dotyczący szczególnego we Lwowie tematu. Ks. Chwirut pisze:
O sprawach polsko-ukraińskich Ks. Arcybiskup nie zabierał głosu w publicznych dyskusjach. Starał się, budując kościoły, utrzymać w obrządku łacińskim tych, którzy z dziada pradziada byli Polakami. Miał żal do ukraińskich kapłanów za przyciąganie łacinników do obrządku wschodniego, bo żywił to przekonanie, które mówiąc wyrażał nieraz: „że ci, którzy pozostaną w obrządku łacińskim są pewniejsi zbawienia”. Potwierdziły to zaraz najlepiej wypadki z czasów pierwszej wojny światowej, kiedy podczas 9-miesięcznej okupacji diecezji przez wojska rosyjskie przeszło na schizmę w ukraińskich parafiach około 200 000 unitów i 27 kapłanów, a po drugiej wojnie światowej na schizmę około 2/3 duchownych greckokatolickich. Gdy chodziło o pomoc dla bratniego narodu, nigdy jej nie odmawiał, nawet z narażeniem się na osobiste przykrości. Dowodem tego była pomoc udzielona więźniom politycznym ukraińskim, zesłanym przez rząd austriacki pod zarzutem zdrady państwa na rzecz Rosji do ciężkiego obozu w Talerhofie. Obciążono tym zarzutem całe stronnictwo moskalofilskie. Wpływem swoim u władz austriackch wielu uratował życie. O tej działalności Ks. Arcybiskupa na rzecz więźniów ukraińskich (moskalofilskich) dowiedziałem się przypadkiem, Ks. Arcybiskup bowiem nigdy nie mówił o swoich dobrych uczynkach. Spotkałem na ulicy znajomego Ukraińca, radcę dworu cesarskiego [...], który przywitał mnie z rozradowanym obliczem i powiedział: „Żyję i jestem tu tylko dzięki dobroci i wpływowi waszego Arcybiskupa, który wyratował mnie z Talerhofu”. Ks. Arcybiskup postarał się również i o to, że został usunięty z wysokiego stanowiska we Lwowie gen. (Letowsky?), zwany we Lwowie „wieszatielem”, który dużą ilość Ukraińców skazał na śmierć po cofnięciu się armii rosyjskiej. Ks. Arcybiskup razem z ormiańskim Ks. Arcybiskupem Teodorowiczem wyjednali w głównej komendzie austriackiej usunięcie go z zajmowanego stanowiska. Czuł żal do Ks. Arcybiskupa Szeptyckiego, że nie potępił, mimo jego prośby, mordowania polskich kapłanów w czasie walk polsko-ukraińskich w 1918 roku. O ile pamiętam, zostało zamordowanych 7 księży. W czasie wizytacji kanonicznych odwiedzał Ks. Arcybiskup także cerkwie i błogosławił zebranych wiernych greckokatolickiego obrządku. Wchodząc i wychodząc z cerkwi pozdrawiał wiernych słowami: „Sława Isusu Chrystu”. Nieznajomość bowiem języka ukraińskiego nie pozwalała mu na wygłaszanie przemówień w tym języku. Cieszył się także poważaniem wśród wielu kapłanów greckokatolickich, o czym świadczy to, że kiedy Rosjanie wywieźli w głąb Rosji Ks. Arcybiskupa Szeptyckiego, zastępujący go mitrat Bielecki przychodził do Ks. Arcybiskupa Bilczewskiego codziennie, by zasięgnąć rady w różnych bieżących sprawach swojej archidiecezji. Na marginesie: Czytelnicy pamiętają zapewne wypowiedź kard. Glempa, który przepraszał kard. Huzara za uparte polonizowanie ludności ruskiej (pisaliśmy o tym w Naszym zdaniem CL 4/05, s. 59). Z kolejną wyjątkowo trafną wypowiedzią tej Osobistości na temat świstków spotkaliśmy się nie tak dawno... |