|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Marcinek Roman, Polska – Kresy Wschodnie[2/2003]
Album zatytułowany: Polska – Kresy Wschodnie (wyd. R. Kluszczyński, Kraków 2002) to książka w jakiś sposób niezwykła (z jednym zastrzeżeniem, ale o tym na końcu – przyp. red.): może przez to, j a k pokazuje wspólne cechy tego obszaru Europy, położonego pomiędzy Bugiem a Dniestrem, Dźwiną i Niemnem, i złączonego przez wieki przynależnością do Rzeczypospolitej wielu narodów, czy wręcz do Polski. Jak pisze autor – Roman Marcinek: Bez poznania tych ziem, bez stanięcia oko w oko z ruinami Okopów Świętej Trójcy czy Żwańca, świątyniami Berdyczowa czy Poczajowa, bez chwili zadumy w ostępach litewskiej puszczy czy na ukraińskim stepie – nie będziemy w stanie zrozumieć lwiej części naszej historii. I nie ma w tym żadnych wątków rewindykacyjnych, gdyż jest to wspólna przestrzeń cywilizacyjna: polsko-litewsko-ruska. Wszyscy bowiem jesteśmy dziedzicami tradycji wspaniałego państwa, ojczyzny wielu narodów, jakim przed wiekami była Rzeczpospolita. I dalej: Bez ziemi dzisiejszej Ukrainy. Litwy czy Białorusi nie byłoby nie tylko Rzeczypospolitej, kresy były bowiem przedmurzem naszego państwa, ale zarazem całego chrześcijaństwa. Od dawna nadciągały tu ze wschodu, a potem także z południa, ludy poszukujące łupów i bogactw... Unia Lubelska stworzyła państwo budzące w krąg szacunek poszanowaniem praw i wolności obywatelskich, sejmowładztwem i tolerancją religijną. Do Zygmuntowskich czasów przylgnęło określenie „Złoty Wiek”, a Lwów i Wilno wyrosły na najważniejsze obok Krakowa i Gdańska metropolie tej części Europy. I w tej właśnie perspektywie stara się autor pokazać Kresy Wschodnie na 112 stronicach książki, ilustrowanych 220 zdjęciami, wykonanymi głównie przez Sergieja W. Tarasowa, ale także przez R. Czerwińskiego, M. Grychowskiego, J. Kozina i J. Walczewskiego. Książka podzielona jest na sześć części: Ruś Czerwona, Podole i Bracławszczyzna, Na zielonej Ukrainie, Wołyń, Od Polesia do Rusi Białej i Litwa. Najwięcej podrozdziałów (bo aż 14, z tego 7 poświęconych Lwowowi) zawiera część pierwsza. W każdym rozdziale znajdujemy dane historyczne i odniesienia do problemów kultury, ilustrowane zdjęciami zabytków, krajobrazów, a także dzieł sztuki. W ten sposób sceneria geograficzna zostaje obficie nasycona historią i kulturą. Zapewne – jak w każdej książce – znaleźć można pewne braki i niedoskonałości, ale całość wywiera wspaniałe wrażenie i godna jest polecenia jako lektura dla wszystkich miłośników Kresów. (JW) Jeden z tych braków czy niedoskonałości jest jednak trudny do zaakceptowania, stanowi bowiem – poprzez pominięcie istotnego fragmentu niedawnych dziejów – zafałszowanie historii. W bardzo pięknie napisanym (co przyznać trzeba) Wstępie autor pisze m.in. o zbrodniach sowieckich i hitlerowskich na Wschodzie, ale ani słowem nie wspomniał o banderowskich rzeziach na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Czy zatajenie wymordowania z najbardziej wyuzdanym okrucieństwem paruset tysięcy cywilnych Polaków z kobietami, dziećmi i starcami miałoby być ukłonem wobec autora zdjęć, który – jak można się domyśleć z brzmienia nazwiska – jest Ukraińcem (lub Rosjaninem)? To jednak zbyt wysoki koszt. Dla pełnej jednoznaczności: na końcu tekstu autor u b o l e w a, że (między innymi) na dźwięk słowa „Ukrainiec” wypełzają krwawe obrazy rzezi wołyńskich i postępki hajdamaków [?]. Jest to wspomnienie całkiem oderwane, bo nie nawiązuje do niczego w treści powyżej. Jak to wszystko rozumieć? (Red.) |