|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Kołtun Krzysztof, Wołyńska Litania[2/2003]
Zawsze z zainteresowaniem sięgam do tomików poetyckich Krzysztofa Kołtuna. Tym bardziej, iż jego poetycką pielgrzymkę śledzę od debiutu książkowego w 1984 roku. Był to tomik Powrót. W tamtych latach istniała jeszcze cenzura i tak dosłownie nie można było publikować tekstów, również wierszy, poświęconych Kresom. Był to temat oficjalnie zakazany. I choć wspomniany tomik Kołtuna nie traktował dosłownie o Kresach, to na pewno zapowiadał tęsknotę, powrót do – jak to modnie dzisiaj się nazywa – małej ojczyzny. Dla Krzysztofa – choć on zalicza się do powojennego pokolenia pochodzącego z Chełma – tą mityczną, wytęsknioną krainą marzeń są okolice Lubomla na Wołyniu. Tak więc poeta Krzysztof Kołtun swymi dotychczasowymi tomikami – nolens volens – zaszufladkował się jako piewca i dla wielu odkrywca – Kresów. Obawiam się, że poeta z tej szufladki już się nie wysmyknie. Ale dobrze mu z tym – wszak kresowych tematów poetyckich nigdy mu nie zabraknie! Z dużą uwagą zabrałem się za ostatni tomik Wołyńska Litania (wyd. Ośrodek „Wołanie z Wołynia”, Biały Dunajec–Ostróg 2001). Przeczytałem – wszak to litania! – stwierdziłem ze zdumieniem. I czytałem ponownie, ze szczególną uwagą i nabożeństwem – wszak to modlitwa. Ale czego się spodziewałem, skoro taki tytuł nosi książka? Nie zdziwię się, gdy kiedyś w jakimś kościółku nagle usłyszę wołanie do Boga słowami Wołyńskiej Litanii według Krzysztofa Kołtuna. I być może to będzie sukces, i to o wymiarze ponadpoetyckim, gdy Krzysztofowa litania wejdzie do kanonu modlitw. Bo to jest przecież niezwykła modlitwa zwracająca się do Madonn i Chrystusów Kresowych, czy to egzystujących – jak ta Matka Boska Poczajowska królująca na Wołyniu, czy do tych, co wygnano wraz z wiernymi na zachód – jak ta z Klewania, co trafiła aż pod Gorzów, czy też inne zaginione w czas pożogi wojennej. I tylko czekać, by do tych słów – już tak dźwięcznie, samoistnie brzmiących w uszach – ktoś napisał muzykę, która doda dramatyzmu i jeszcze większej dostojności tej modlitwie, temu poetyckiemu utworowi. Skoro już zdecydowałem się na omówienie tej książki, to nie mogę jej tylko zachwalać, ale i braki pewne wskazać. Ale to już przytyk nie tyle do autora, co wydawcy, czyli Ośrodka „Wołanie z Wołynia” w Białym Dunajcu. Można było bowiem opatrzyć poezję przypisami, z których jasno by wynikało, czy wymieniony cudowny obraz istnieje i gdzie się obecnie znajduje. Fakt, że książka wtedy znacznie by się rozrosła, ale jakże wtedy jej wartość dokumentarna by wzrosła. Wprawdzie autor posłowia ks. Witold J. Kowalów przywołuje wydaną przez Ośrodek książkę autorstwa Tadeusza Kukiza Wołyńskie Madonny i inne obrazy sakralne w diecezji łuckiej, gdzie dzieje wspomnianych przez Kołtuna obrazów są zapewne opisane, to przecież nie każdy, kto zetknie się z modlitwą Kołtuna, trafi na książkę Kukiza. Zachęcając do lektury tomiku Krzysztofa Kołtuna Wołyńska Litania, życzę autorowi, by ta jego modlitwa przetrwała na ustach rozmodlonych wiernych, jak pieśni Chwalcie łąki umajone czy Nie opuszczaj nas, napisane przez lwowianina, ks. Karola Antoniewicza, w kanonie polskiej pieśni kościelnej od XIX wieku. (JP) Książkę można zamawiać w Ośrodku „Wołanie z Wołynia”, 34-520 Poronin, skr. poczt. 9. |