|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Klimpel Stanisław, W dolinie Wyrwy; W dolinie Pełtwi[2/2002]Życiorys Stanisława Klimpla wyznacza kilka zacnych miejscowości: miejsce urodzenia – Krościenko (to podbieszczadzkie, a nie pienińskie), Chyrów (konwikt jezuicki), Lwów (gimnazjum i lata dorosłe), Dobromil (pierwsze lata samodzielności), a w końcu Katowice i Warszawa (też zacna?). Tamte dawne dokumentował kolejnymi książkami: Skąd nasz ród, Jak przeżyłem trzy okupacje oraz serii: W dolinie Strwiąża (dotyczy okolicy, w której autor się urodził, dziś po polskiej stronie jałtańskiej granicy), W dolinie Wyrwy oraz W dolinie Pełtwi. Maria Jordan (MJ), Marek Wenecki
W dolinie Wyrwy (wyd. Instytut Lwowski, Warszawa 2001) to wspomnienie z okresu pierwszej okupacji sowieckiej, spędzonej w Dobromilu. Autor snuje opowieść niemal dzień po dniu, opisuje codzienne sprawy, pracę na poczcie, sąsiadów i współpracowników – w tym Rosjan przybyłych z odległych stron. I tu dla nas rzecz zaskakująca, niespotykana w żadnych innych wspomnieniach tamtego czasu: autor traktuje tych przybyszów – swoich kolegów w pracy, przełożonych, przedstawicieli władzy, a także rodziny wszystkich wymienionych, jako część normalnego krajobrazu. Traktuje ich poważnie i podobnie poważnie traktuje tryb pracy w swoim urzędzie, wynikające tam problemy – jakby nigdy nic. Szczęśliwie Stalina nie zalicza do tej, jakby akceptowanej rzeczywistości. To prawda, że wśród napływowych Rosjan i innych nacji radzieckich bywali ludzie zwykli, życzliwi, kulturalni – a biedni, którzy nigdy nie zaznali normalnego życia i często tak samo cierpieli, jak my wtedy. Jednak nic nie zmieni faktu, że ówczesna sytuacja była okupacją, a napływowi Rosjanie – okupantami. W dolinie Pełtwi (wyd. UKiP J&D Gębka, Gliwice 2001) to wspomnienie 20 lat spędzonych pod Wysokim Zamkiem (1927–46), w których mieści się 2-letni epizod dobromilski, opisany w tomie wyżej wspomnianym. Autor mieszkał najpierw z rodziną, potem już z żoną i dziećmi w paru miejscach Lwowa, o dość dużym rozrzucie: na Zamarstynowie i na Bogdanówce (za rogatką Gródecką), w blokach na Stryjskiej, przy ul. Ukośnej (znowu blisko Gródeckiej rogatki), a na koniec przy ul. Jakuba Strzemię (przy parku Stryjskim). Lwowskie wspomnienia Stanisława Klimpla mają jakby dwie części: historyczno-chronologiczną, związaną z biegiem lat i miejscami zamieszkania wyżej wyliczonymi, oraz problemową (szkoła i studia prawnicze, praca, wojsko, sport, a wreszcie wojna). Obie książki Klimpla nie cechują się szczególnymi wartościami literackimi ani pogłębioną refleksją. Są jakby opowiadaniem dla rodziny, przyjaciół, kolegów. Dotyczą jednak t a m t y c h stron, wydarzeń i ludzi, i dlatego ciekawe dla nas wszystkich. Ich zaletą jest opis życia, sytuacji, obyczaju. Jest nieco dobrych informacji geograficzno- -krajoznawczych (czego nigdy za wiele), a przede wszystkim ta właśnie, przewijająca się przez stronice książek ogromna masa ludzi z różnych miejsc, środowisk i pokoleń. Dla naszej redakcji – kiedy zabraliśmy się do indeksu wschodnich Małopolan – wartość nieoceniona! |