Strona główna O nas Kwartalniki Rozmowy Sylwetki Słownik Archiwalia Publikacje Wydawnictwa
Kontakt

ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com

Facebook

PUBLIKACJE

Ksiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach

Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017
Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami



Jaworski Zygmunta Jana, Łuk białej drogi

[3/2002]

Horodenka, Kołomyja i Kosów – to nazwy przewijające się przez niezwykle ciekawe oraz serdeczne (i dobrze napisane) wspomnienia Zygmunta Jana Jaworskiego Łuk białej drogi, z podtytułem: Wspomniena znad Prutu i Dniestru (Wydawnictwo Biuro Tłumaczeń, Wrocław 2002). Przed oczami czytelnika najpierw staje pełne uroku, spokojne miasteczko powiatowe w południowo-wschodnim zakątku Polski, pełnym słońca, owoców i wspaniałych zabytków. Autor opisuje miejsca swojego życia z niezwykłym sentymentem – świadczy o tym już sam tytuł książki: łuk drogi widziany z rodzinnego domu.
Nieco później mieszkał autor z rodzicami w Kołomyi, tam chodził do szkół, dojrzewał. Potem była wojna, sowiecka okupacja, czas niezwykłych wydarzeń – tragicznych, dramatycznych, komediowych. Warto zacytować taką scenkę:
[...] W naszej szkole, przemianowanej na Szkołę Średnią nr 3, dyrektorem został Rosjanin. Jakąś bliżej niesprecyzowaną funkcję pod nazwą „zawiedujuszczyj” pełnił rosyjski oficer o nazwisku Kołomyjec. Jedną z głównych postaci był profesor Hamer. Był to niski, przysadzisty i mocno przygarbiony Żyd, który tuż przed wojną zgłosił się na ochotnika jako tak zwana „żywa torpeda”. Był on oficerem polskim i należał do związku rezerwistów. Ten Hamer zmienił jednak teraz całkowicie skórę. Udawał wielkiego komunistę, a na lekcje przychodził z pistoletem pod marynarką. Zaraz też w pierwszych dniach zaczęło dochodzić do konfliktów z tym wykładowcą. Nie znał mnie z czasów polskich, bo wówczas wykładał język niemiecki, którego nie uczyłem się. Dość szybko jednak zorientował się, że z tym czarnym, siedzącym w ostatniej ławce chłopakiem, nie będą łączyły go przyjazne stosunki.
Z książki Z.J. Jaworskiego: po prostu Ania...I tak się dość szybko stało. Hamer uczył nas języka ukraińskiego i polskiego. Pewnego dnia, gdy w myśl rozkładu zajęć wypadały lekcje polskiego, wszedłszy do klasy, odezwał się do nas po ukraińsku. Jak już zaznaczyłem, siedziałem w ostatniej ławce, a sąsiadem moim był Zbyszek Dobrucki. Usłyszawszy wypowiedź Hamera, odezwałem się nie podnosząc z ławki: Dziś jest lekcja języka polskiego!
– Nie szkodzi – odpowiedział Hamer. – Będziemy przerabiać materiał z ukraińskiego. – A ja nie będę odpowiadał po ukraińsku. Ta moja wypowiedź była już wybitnie prowokacyjna. Hamer wstał z krzesła, trzasnął w stół dziennikiem i wbiwszy we mnie wzrok jak bazyliszek, zgarbiwszy się jeszcze bardziej, zaczął zbliżać się ku mojej ławce. Stanąwszy przy niej, wywołał mnie po nazwisku. Wstałem, mając tę satysfakcję, że patrzyłem na niego z góry. Zadał mi pytanie z literatury ukraińskiej. Milczałem. Zadał drugie. Również milczałem. Po trzecim i takiej samej reakcji, kazał mi siadać i wywołał Dobruckiego. Zbyszek wstał posłusznie, ale nie odezwał się ani słowem. Przed nami siedziały dwie koleżanki: Polka i Żydówka. One również zareagowały podobnie. Hamer wrócił na miejsce i rozpoczął lekcję języka polskiego. [...]

Potem okupacja niemiecka, udział w ruchu oporu, powrót sowietów, I Armia WP, a w tym wszystkim dość skomplikowany bieg wydarzeń, podany w sposób jakby skrótowy, pośpieszny. A szkoda, bo przeżycia autora warte byłyby szerszego opisu (jak w pierwszej części książki).
Opowieść Jaworskiego ma jeszcze jeden niezwykły i wzruszający wątek: jego miłość do Ani – koleżanki, sympatii, narzeczonej. A potem przez lat kilkadziesiąt – ukochanej żony. Ale to już po ostatniej stronie opowieści...
Warto jeszcze podkreślić warstwę dokumentacyjną tej książki. Autor wymienia bardzo wiele nazwisk mieszkańców swoich stron, kolegów, współkombatantów, ich działania, postawy i losy.
Piotr Georgius (PG), Malwina Piskozub