Strona główna O nas Kwartalniki Rozmowy Sylwetki Słownik Archiwalia Publikacje Wydawnictwa
Kontakt

ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com

Facebook

PUBLIKACJE

Ksiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach

Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017
Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami



Matiuchina Aleksandra, W sowieckim Lwowie. Życie codzienne miasta w latach 1944–1990

[1/2001]

Książka, o której tu piszemy, różni się zasadniczo od tych, które zazwyczaj omawiamy. Owszem, dotyczy Lwowa, ale Lwowa nie naszego – obcego miasta, które nosi tylko podobną nazwę.
Autorka nazywa się Aleksandra Matiuchina (nadgorliwi tłumacze napisali: Matyukhina. Paranoya!) i jest Rosjanką (45 lat), mieszkającą od swego dzieciństwa we Lwowie. Jest historyczką i etnolożką, ale praca ma charakter socjologiczny. Tytuł książki: W sowieckim Lwowie. Życie codzienne miasta w latach 1944–1990 (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2000).
Matiuchina (jej artykuły pojawiały się w krakowskim kwartalniku „Arcana” – wspominaliśmy o nich) przekazuje obraz nowej społeczności Lwowa, osiadłej po usunięciu z miasta większości jego prawowitych mieszkańców – Polaków i napływie nowych – zbieraniny z całego obszaru ZSRR, wsi wschodniomałopolskiej nie wyłączając. Temat ten omawia pierwszy rozdział pracy: Ludność Lwowa po II wojnie światowej. Zmiany w miejskiej kulturze. Dwa następne rozdziały mają tylko z pozoru „lekki” charakter: II. Święta i obrzędy lwowian w drugiej połowie XX wieku oraz III. Jak ubierali się mieszkańcy Lwowa. W istocie rozdziały te przynoszą mnóstwo informacji o obyczajowości integrującej się z wielkim trudem (i do dziś bezskutecznie) nowej społeczności. Wiele tam odniesień do czasów przedwojennych, polskich.
Wreszcie dla nas najciekawszy rozdział IV: Mit Polski w sowieckim Lwowie. Dużo trafnych fragmentów warto by zacytować, ale brak miejsca nam na to nie pozwala. Poprzestańmy na jednym:
[...] popularne określenie „za Polski” staje się w ustach lwowian synonimem wysublimowanej kultury, dobrego smaku i gatunku, słowem: europejskości, której brak wyczuwa się na każdym kroku. Termin, że coś jest „polskie”, faktycznie począł oznaczać we Lwowie tyle co „europejskie”, a zarazem „wolne”. Co najmniej ci spośród przybyszów z głębi Związku Sowieckiego, którzy zdolni byli do jakiejkolwiek refleksji, spostrzegli od razu, że Lwów jest znacznie piękniejszy od innych miast sowieckich. Prędzej czy później właśnie to miasto utrwalało w ich świadomości pochlebny obraz Polski i jej kultury. Natomiast w ustach rdzennej ludności Lwowa zwrot „za Polski” wyrażał językiem Ezopa niezadowolenie z totalitarnych realiów życia sowieckiej współczesności, z którą porównywano ową polską przeszłość. [...]
Tak było jednak do roku 1990. Potem się zmieniło, gdy do głosu doszli Szkile, Hniłki, Hawryszkiewicze. Ale i oni przeminą. Mamy już tego pierwsze oznaki.

Książka dostępna w większych księgarniach.