Strona główna O nas Kwartalniki Rozmowy Sylwetki Słownik Archiwalia Publikacje Wydawnictwa
Kontakt

ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com

Facebook

PUBLIKACJE

Ksiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach

Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017
Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami



Wasylkowski Janusz, Lwowska piosenka na wojennym szlaku

[4/2000]

Powtarza nam zawsze dr Jerzy Masior, że gdyby się było nie stało, to co się stało przed 61 czy raczej 56 laty, to w polskim Lwowie powstawałyby dalej charakterystyczne piosenki, jakich – może poza Warszawą – nie stworzyło żadne inne polskie miasto. Bo też żadne miasto nie potrafiło stworzyć podobnie bogatego folkloru miejskiego i ulicznej piosenki jak Lwów (i Warszawa). Jest rzeczą charakterystyczną, że także wielu zawodowych literatów pisało teksty, a wielu muzyków dorabiało muzykę do tego typu piosenek, przy czym nie traciły one wcale swojego ludowego, ulicznego charakteru. Dlaczego więc miałaby ustać ta spontaniczna twórczość?
Powyższe przekonanie udowadnia Janusz Wasylkowski, który zebrał materiały i wydał książeczkę pt. Lwowska piosenka na wojennym szlaku (wyd. Instytut Lwowski, Warszawa 1999). Autor pisze na wstępie: W niniejszym tomiku pragniemy zaprezentować piosenki lwowskie powstałe w latach wojny. I tej pierwszej, światowej, która na kresach południowo-wschodnich Polski trwała dłużej niż w innych regionach kraju, i tej drugiej, podczas której „lwowskie dzieci” znów poszły „tułać się po świecie”, a lwowskie piosenki rodziły się w dalekim Kazachstanie, w upalnej Palestynie, na włoskim szlaku II Armii i na gościnnych wyspach brytyjskich. Wiele z tych, które narodziły się w samym Lwowie w latach 1939–1944, ukazuje się w druku po raz pierwszy. To także znamię naszych nowych czasów.
Powstał więc nowy, świetny dokument kultury Lwowa, jej swoistej warstwy, tak dla tego miasta charakterystycznej. Następny rozdział dzisiejszej lwowskiej piosenki dopisuje Jerzy Masior i jemu podobni. Stąd wszak powodzenie licznych festiwali – w Morągu, Lesznie i paru mniej renomowanych, bo przecież nie dałoby się klepać stale tych samych, uroczych, ale czasem za bardzo osłuchanych piosenek, bywa że nie całkiem zrozumiałych dla nowego słuchacza.
Lwów – nasz Lwów – żyje nadal, także w piosence, w nowej piosence. Tak jak w licznych czasopismach, w prozie i poezji, i w narastającym zainteresowaniu polskiego społeczeństwa.
Książka do dostania w oddziałach TML i KPW