|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Rzepkowski Janusz, Pisane sercem i bałakiem[1/2011]Dużo, dużo poezji pisze się dziś o Lwowie, ale mało jej dla dzieci. Dla dzieci, którym trzeba wszak opowiadać o tamtym Mieście, o jego pięknie i radosnych mieszkańcach, ale i o smutku, który to Miasto i jego mieszkańców niezasłużenie pogrążył. Pisanie to oczywiście jedna strona medalu, druga to poezję tę, czy w ogóle literaturę, dzieciom (tym już podrośniętym) podsunąć. Dobry krok zrobił oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów PW w Brzegu, wydając tomik wierszy Janusza Rzepkowskiego z uroczymi ilustracjami – o nich poniżej – pod tytułem Pisane sercem i bałakiem (2009). Autor – wcale nie lwowianin ani „kresowianin”, urodzony grubo po II wojnie na Ziemiach Zachodnich – jest nauczycielem matematyki i dyrektorem szkoły podstawowej w Kopicach koło Brzegu. Ale – co bardzo ważne – z lwowianką ożeniony… Właśnie dzięki żonie wszedł w środowisko, gdzie tradycje lwowskie są nadal żywe, bałak słychać niezmiennie (sam go przejął!). Swoją szkołę włączył więc bez wahania do Konkursu Recytatorskiego Poezji Lwowskiej i Kresowej im. Mariana Hemara, organizowanego corocznie przez oddział brzeski TMLiKPW. Na potrzeby konkursowe dzieci ze swojej szkoły zaczął więc pisać wiersze, i to w bałaku nabytym od żony z podlwowskich Prus (o Prusach też jest wiersz). Teraz wiersze te stały się tematem wspomnianego tomiku. Są lepsze i gorsze – wybraliśmy jeden i reprodukujemy poniżej. Książeczka ma jeszcze drugą stronę medalu: ilustracje. Pani Alicja Zbyryt, prezeska Towarzystwa w Brzegu, która tomik zredagowała, znalazła w „Cracovia–Leopolis” (2/10) serię rysuneczków pani Jadwigi Cieczkiewicz, którą zamieściliśmy swego czasu w naszym kwartalniku*, i zwróciła się do nas o ich udostępnienie do zbioru wierszyków. Chętnie na to się zgodziliśmy i dzięki temu tomik nabrał jeszcze wdzięku. ZOSTALI SI TYLKO GUZIKI…
Pradziadek stareńki, lecz dobrze pamięta, jak stawał do wojska – „Ojczyzna rzecz święta”. A czas był okrutny – bez broni, bez chleba i dziadziu powtarza – „Tak byłu potrzeba”! Dwóch wrogów my mieli – tak opowiada – faszystów z zachodu i ze wschodu – gada. Jeden wjechał głośno, strzelał, bombardował, a drugi jak ten Judasz, za plecy si schował. Tyli co du wojska my młode stawali, mundury całkiem nowe, plecaki dostali, a broni i chliba nie dla wszystkich było, a my Niemca bić chcieli, aż nas świerzbiło! Mieli my si szkolić, na wroga czekali, a tymczasem ruskie ud tyłu nas dustali. Wzięli w plen, z Hitlerem tak si dogadali, że my wielgim wrogiem dla obu si stali. Ja si uratował, ucikł im z niewoli i więcej nie zobaczył kulegów niedoli. Do chat nie wrócili, choć wszystkie czekali I tylku si guziki po nich nam zostali. Są tam hen na kresach miejsca nieodkryte, w drzew korzenie żołnierze wtuleni czekają, w szynele plutony jedynie spowite na ostatni apel ustawić się mają. 2008 * Rysunki te, ilustrujące bałak, otrzymaliśmy najpierw wśród pamiątek w spuściźnie po dr. T. Krzyżewskim, a potem jeszcze powtórnie dzięki p.dr D. Różyckiej, która napisała wspomnienie o Pani Jadzi. |