Strona główna O nas Kwartalniki Rozmowy Sylwetki Słownik Archiwalia Publikacje Wydawnictwa
Kontakt

ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com

Facebook

PUBLIKACJE

Ksiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach

Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017
Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami



Wróblewski Witold, Okruchy wspomnień

[4/2012]

Książka Okruchy wspomnień autorstwa nieżyjącego już Witolda Wróblewskiego (zmarł we Lwowie w kwietniu 2008 r.) ukazała się dzięki wnikliwemu zainteresowaniu i mozolnej pracy Oskara Stanisława Czarnika, który po zapoznaniu się ze wspomnieniami Wróblewskiego odbył z nim w roku 2005 i 2006 szereg długich rozmów, zanotowanych na taśmie magnetofonowej i starannie zapisanych.
Książka nosi podtytuł Losy kresowego żołnierza Armii Krajowej po II wojnie światowej i zawiera wspomnienia Witolda Wróblewskiego ps. „Dzięcioł” oraz jego odpowiedzi na postawione pytania Czarnika. Dotyczą one pobytu byłego żołnierza w oddziale AK dowodzonym przez „Olecha” – porucznika Anatola Radziwonika, i walki prowadzonej na terenie dawnego województwa nowogródzkiego jeszcze w ciągu kilku lat powojennych, aż do maja 1949 roku. Wtedy to, podczas tragicznie zakończonej potyczki z oddziałami NKWD, autor wspomnień, powtórnie raniony, dostał się do sowieckiej niewoli. Z całego oddziału „Olecha” ocalały tylko trzy osoby, wszystkie poważnie ranne.
Rozpoczyna się prawdziwa gehenna kresowego żołnierza AK: śledztwo, sąd, ostateczny wyrok – 25 lat ITŁ (skrót rosyjskiego określenia „poprawczych obozów pracy”).
W sowieckich więzieniach i łagrach Witold Wróblewski spędził pełne 15 lat. Wyszedł na wolność 12 maja 1964 roku po to, aby – jak sam pisze – wrócić do sowieckiej normalności. W końcu znalazł się we Lwowie, gdzie w 1965 roku zawarł związek małżeński z Kazimierą Ulanicką, która pisywała do niego i przysyłała paczki do kolejnych obozów.
W swojej pracy Witold Wróblewski opowiada o zdarzeniach wojennych, a przede wszystkim niebywałych powojennych, oraz opisuje losy wielu mniej znanych lub zupełnie nieznanych ludzi, represjonowanych następnie – w ciągu długich lat – przez sowiecką „sprawiedliwość”. Treści tych wspomnień i wyznań autora często są porażające, opisane sceny wydają się trudne do uwierzenia, czasami z kolei są prawdziwie wzruszające. Dla przykładu: Odwiedziny u matki poległego kolegi – wrzesień 1947 (rozdział 7). Bardzo schorowana samotna staruszka rozpaczliwie oczekuje swego jedynego syna, żołnierza AK. Wstrzymując łzy (…) ułożyliśmy ją jak dziecinę i głaskaliśmy jej siwe włosy, całowaliśmy jej zwiędłe starcze ręce (…). Aż wreszcie mój towarzysz zaczął jej szeptać do ucha, że syn jej żyje (…), że zdrów, że opuścił szeregi nasze przed bojem (…), że wróci niebawem i nie opuści jej już nigdy, nigdy …. Tak to kłamaliśmy nikczemnie, my żołnierze, przyjaciele jej syna. (…) A ona zaczęła się śmiać drżącym, niebezpiecznym, histerycznym śmiechem radości. Łkała z radości (…), śmiała się w bezmiernym szczęściu i skonała na naszych rękach. Bez zapalonej, przewodniej świecy Matki Boskiej Gromnicznej.
A oto inny fragment wspomnień, wyznanie ciężko rannego żołnierza (autora): ...Czy bałem się śmierci? Nie, śmierci się nie bałem, jedynie za wszelką cenę chciałem uniknąć bezczeszczenia ciała. (…). Znałem przeraźliwie makabryczne przykłady poniewierania ciał naszych żołnierzy. Na rynku przywiązywano je sznurem do słupa i trzymano dwie–trzy doby na pokaz.
Jak natomiast wyglądał transport skazańców na daleką Północ: Załadowano nas do wagonów towarowych. (…). Wagony były przepełnione, a mimo to ubranie przymarzało nam do podłogi. (…) przysiadaliśmy na tej śnieżnej lub błotnistej podłodze, byle tylko trochę się zdrzemnąć. (…) Głód okropnie dawał nam się we znaki. Dostawaliśmy w ciągu dnia soloną rybę z kawałkiem gliniastego chleba oraz brudną wodę do picia. Przeziębienia i dyzenteria robiły swoje. Ludzie licznie chorowali, często umierali. Po zatrzymaniu się pociągu na postoju i chwilowym otwarciu drzwi wyrzucano czym prędzej ciała zmarłych na zewnątrz – na jakieś bocznice kolejowe lub po prostu gdzieś w polu. (…). Ślad po nich ginął na zawsze.
Na koniec obrazek z sowieckiego obozu koncentracyjnego, prawdziwie radosny (co jest wręcz niewiarygodne): Jawna przesyłka do obozu mogła też służyć przemytowi tekstów zabronionych. Tak zdarzyło się raz z Pismem Świętym. Pojedyncze kartki tej księgi zręcznie wklejono w kartki „Chłopów” Władysława Reymonta w tłumaczeniu na język ukraiński. Podstęp się udał. ­Wydobyto z egzemplarzy powieści Reymonta kartki Świętej Księgi. Odpowiednio je złożono. Dzięki temu Pismo Święte krążyło wśród więźniów. (Rozdział 13. Książka po obozowych barakach).
Praca Witolda Wróblewskiego zawiera dodatkowo obszerne życiorysy dwóch wspaniałych kapłanów – w części zatytułowanej Duszpasterze łagierników i zesłańców. Są to ks. Józef Kuczyński (zm. 1982) oraz ks. dr Bronisław Rzepecki (zm. 1973). Ponadto: bogaty dodatek dokumentacyjny, komentarz pióra Andrzeja Poczobuta z Grodna, pt. Zapomniane polskie powstanie, a także obszerny zestaw zdjęć przedstawiających odległe i bliższe w czasie wizerunki ludzi, bohaterów tejże pozycji.
Ta niezwykle ciekawa i cenna książka współautorstwa Witolda Wróblewskiego i Oskara Stanisława Czarnika* została wydana we Lwowie w 2011 roku przez czasopismo Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie – „Nasze Drogi”. Natomiast jej druk sfinansował Urząd Miasta w Kobyłce.
(IK)

Książkę można nabyć pisząc lub telefonując do Urzędu Miasta w Kobyłce, Wydział Promocji
05-230, Kobyłka, ul. Wołomińska 1
tel. 22 78-625-00, 22 78-633-28

* Prof. Oskar Stanisław Czarnik jest Honorowym Obywatelem miasta Kobyłki (k. Warszawy)