|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Koprowski Marek A., Od Humania do Krzemieńca: Irena Sandecka[2/2013]• Znany nam z licznych książek o tematyce kresowej red. Marek A. Koprowski utrwalił pamięć o Irena Sandecka urodziła się dużo dalej na wschód niż Krzemieniec (ok. 300 km), na ziemiach ukrainnych, które też kiedyś były nasze, i Polaków pozostało tam po rozbiorach wielu. Kiedy wybuchła rewolucja sowiecka, a traktat ryski odciął tamte ziemie od nowej Polski, trzeba było uciekać. Wraz z setkami Polaków przekroczyła rodzina Sandeckich zieloną granicę, a szukając dla siebie nowego miejsca, osiadła w Krzemieńcu. Tam, z niewielkimi przerwami, spędziła Pani Irena prawie 90 lat. W Krzemieńcu zdała maturę mając 16 lat. Była za młoda na studia, więc ukończyła miejscowe seminarium nauczycielskie, a zaraz potem rozpoczęła i ukończyła studia na UJ w Krakowie. Potem była jeszcze praca w kilku miejscach, na koniec w Belgii. Wtedy wybuchła II wojna i Irena niezwłocznie wróciła do Polski, do Krzemieńca. Pierwszą okupację sowiecką przetrwała jako pielęgniarka, szwaczka, bibliotekarka, sekretarka… Potem przyszli Niemcy. Wzmogły się akcje banderowskie, rozpoczęte już za sowietów. Głównym problemem stała się pomoc dla uciekinierów z wołyńskich wsi do Krzemieńca i Wiśniowca. I tak doszło do ponownego wejścia sowietów. Nie było już mowy o oficjalnej pracy nauczycielskiej. Pani Irena została laborantką w szpitalu i tak zostało do emerytury w 1969 roku. Teraz rozpoczął się nowy okres w Jej działalności. Podjęła szeroką działalność społeczną, związaną z parafią krzemieniecką. Kościół parafialny nie został zamknięty, ale przez lata pozbawiony księdza. Była więc współorganizatorką życia społecznego, organistką, potajemnie uczyła dzieci religii, ale także języka polskiego, polskiej historii i kultury. Księża tam dojeżdżali, a względna normalność nastała dopiero w 1955 roku. Pierwszym legalnym proboszczem został ks. Jakub Macyszyn, do dziś tam serdecznie wspominany. W Krzemieńcu działał przez lat 18, ale nadmiar pracy w kilku miejscowościach Tarnopolszczyzny oraz nieustanne szykany ze strony KGB doprowadziły go do przedwczesnej śmierci w wieku 62 lat. Pani Sandecka była główną współpracowniczką księdza, który nawet zamieszkał w Jej domu*, bo plebania została zabrana**. Następcami ks. Macyszyna byli ks. Bronisław Marecki, uważany niemal za świętego, potem ks. Marcjan Trofimiak, późniejszy biskup łucki. Z tym ostatnim stosunki społeczności krzemienieckiej docierały się dość długo, z początku nie budził zaufania***. Parafia w Krzemieńcu cieszyła się dużo większą swobodą niż inne: używanie – mimo zakazu władz – dzwonu kościelnego, urządzanie imprez ku czci Słowackiego. To były w dużej mierze zasługi „bojowej” postawy I. Sandeckiej. Po rozpadzie bloku sowieckiego była współzałożycielką Towarzystwa Odrodzenia Kultury Polskiej. W sprawie zbrodni ukraińskich była nieugięta. W nowych czasach zaczęły napływać do Krzemieńca liczne wycieczki z RP. Pani Sandecka stanęła w centrum sprawy propagowania historii i polskości tego miasta. Otwarto wreszcie muzeum Słowackiego w dworku z nim związanym, położono tablicę pamiątkową na dawnym domu Bessera, kontynuowano opiekę nad grobami profesorów Liceum. Niestety nastąpił okres ukrainizacji**** w kościele, szkole i coraz bardziej w domach. Język polski ograniczono do szkoły niedzielnej, prowadzonej przez Towarzystwo. Bastionem polskości pozostał dom Pani Ireny Sandeckiej. Dom ten zapisała „Wspólnocie Polskiej”. Dożyła 98 lat. AC
* Był to, jak wiadomo, dawny dom Willibalda (wg PSB – Suiberta) Bessera, który w latach 1809–1833 był profesorem Liceum Krzemienieckiego (ur. w Innsbrucku, wykształcony we Lwowie i Krakowie). ** Podobne zamiary władz sowieckich były wobec kościoła parafialnego, uratował go jednak… pomnik Słowackiego, na którego przeniesienie władze nie mogły się zdecydować ze względów technicznych. *** Ks.Trofimiak zaczął wprowadzać język ukraiński do liturgii, ale polscy wierni wymusili zaprzestanie. **** Od lat 1980. pojawili się kolejni księża (Mieleszko, Iwaszczak), którzy wprowadzili język ukraiński do kościoła. Podobnie jest w szkołach. |