|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Bednarscy Tadeusz i Zofia , Krakowskim szlakiem Fryderyka Pautscha[2/2014]
Powiedzmy na wstępie, co tu jest dla nas – poza samą tematyką artystyczną – niezwykle ciekawe. Oto Pautsch i prawie wszyscy* wymienieni wyżej malarze (co autorzy lojalnie podali) przybyli ze stron położonych na wschodzie, i to w dość rozległym zakresie. Większość pochodziła ze Lwowa i Małopolski Wschodniej (szkoda, że dotąd zabrakło Kazimierza Sichulskiego!), ale i – oczywiście Polacy – z dalekiej Ukrainy (Stanisławski) lub Siedmiogrodu (Axentowicz)**. A skąd brał się ów krakowski szlak? Magnesem była Akademia Sztuk Pięknych, jedyna na obszarze ówczesnej Galicji, i to zarówno jako miejsce studiów, jak i działalności pedagogicznej. Wróćmy do bohatera nowej książki. Fryderyk Pautsch urodził się na Huculszczyźnie – u stóp Czarnohory, w Delatynie nad Prutem. Jego ojciec, z zawodu leśnik, zarządzał tam rozległymi lasami. Naukę gimnazjalną przeszedł Fryderyk w Stanisławowie, a na studia prawnicze udał się do Lwowa. Jednak przeważyły skłonności artystyczne, co spowodowało wstąpienie na krakowską ASP, a także stypendium w Paryżu. Po ukończeniu studiów wrócił na stałe do Lwowa. W ramach ogromnej aktywności zawodowej kontynuował tu swe głębokie zainteresowania krajobrazem i folklorem świata huculskiego, a wraz z dwoma lwowskimi przyjaciółmi, Kazimierzem Sichulskim i Władysławem Jarockim, zyskali miano trójki huculskiej. W okresie lwowskim tworzył intensywnie i pokazywał na wielu wystawach w całym kraju serię świetnych portretów postaci ważnych dla naszej kultury: Leopolda Staffa, Jana Kasprowicza, Ostapa Ortwina i wielu innych.
W 1912 r. przyjął Pautsch propozycję objęcia posady profesora we Wrocławiu (w Niemczech!) i pozostał tam do r. 1919, z przerwą na działania wojenne, w których wziął udział w ramach armii austriackiej. Po wojnie – z powrotem w Polsce – zaangażował się na uczelni artystycznej w Poznaniu, ale w 1925 r. zaproszono go – po śmierci S. Dębickiego – do krakowskiej ASP. To były lata ogromnej aktywności Fryderyka Pautscha. Dwukrotnie był rektorem ASP. Z tego okresu pozostały krakowskie krajobrazy, portrety tutejszych artystów, profesorów, notabli oraz obrazy religijne. Ale i w tych latach wielokrotnie pojawiają się nowe obrazy o tematyce huculskiej. Tak dotrwał do wojny. W czasie okupacji niemieckiej uczył w średniej szkole artystycznej, po zakończeniu wojny objął ponownie stanowisko profesora ASP. Zmarł w 1950 r. w swoim domu – dworku, który zbudował sobie w latach 30. na Łobzowie***.
* * * Dodajemy od siebie – już poza treścią omawianej książki – że w domu tym pozostało wiele obrazów i pamiątek, jednak nie doszło do założenia tam indywidualnego muzeum Pautscha – oddziału Muzeum Narodowego, o co starała się jego córka, wzorem krakowskich muzeów Mehoffera czy Wyspiańskiego. Okazało się to dla miasta zbyt kosztowne – jak tłumaczyła dyrekcja MN. Wtedy córka, Maria Pautsch, ofiarowała wszystko do Muzeum Archidiecezjalnego w Krakowie. Tam część obrazów wyeksponowano oraz wydano kilka pięknych albumów, m.in. Sceny huculskie.
* z wyjątkiem L. Wyczółkowskiego ** Był też duży rozrzut z obszaru wschodniomałopolskiego: od Ropczyc (blisko Rzeszowa) i Lubaczowa (które dawniej należały do województwa lwowskiego), po Delatyn na Huculszczyźnie. *** Przypomnijmy, że państwo Bednarscy pisali już o F. Pautschu w artykule ofiarowanym do naszego kwartalnika przed pięciu laty (CL 3/09). Pisali również o S. Dębickim w CL 4/08.
Autor powyższego omówienia odczuwa szczególną więź z pamięcią po Fryderyku Pautschu – co najmniej z dwóch powodów. W Delatynie urodził się mój ojciec, a mój dziadek zajmował to samo stanowisko nadleśniczego co ojciec Pautscha, lecz trzy dziesiątki lat później. To nie wszystko: obecnie mieszkam w Krakowie na Łobzowie, o trzy domy dalej za dworkiem Pautscha, dziś niestety (po niedawnej śmierci jego sędziwej córki) opustoszałym i popadającym w ruinę. Na murze ogrodu od ulicy wisi ogłoszenie o możliwości kupienia tego stylowego domu. Andrzej Chlipalski
|