|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
PUBLIKACJEKsiazki i czasopisma omówione w naszych kwartalnikach Wszystkie | 2005 | 2004 | 2006 | 2007 | 2002 | 2003 | 2001 | 2000 | 1999 | 1998 | 1996 | 1997 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami
Kotliński Tomasz J., Galicyjskie mowy obrończe[3/2015]
♦ Pan mecenas, dr nauk prawnych Tomasz J. Kotliński jest dobrze znany naszym Czytelnikom, ponieważ już wielokrotnie przysyłał nam artykuły do publikacji w kwartalniku „Cracovia–Leopolis”, związane tematycznie z sądownictwem – ściślej z adwokaturą, której jest przedstawicielem. Dr T. Kotliński jest pracownikiem naukowym Państwowej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej w Jarosławiu, ponadto jest autorem kilkudziesięciu prac naukowych.
Przedstawione mowy obrończe poprzedza Wprowadzenie, w którym autor książki omawia tło spraw, procesów i rozpraw, a które stały się podstawami owych wystąpień adwokackich. Obok realiów interesują go sylwetki adwokatów, ich doświadczenie, zdolność wypowiadania się i odpowiedzialność. Przedmowę do pracy mec. Kotlińskiego napisał mec. Adam Redzik, od którego również otrzymaliśmy swego czasu ciekawe artykuły. Z powodów całkiem pozamerytorycznych zwróciliśmy uwagę na opisany proces nazwany kukizowskim, który toczył się we Lwowie w 1889 roku, a przytoczono z niego dwie mowy obrończe z obu zainteresowanych stron. Proces ten stał się podobno jednym z najgłośniejszych, jakie były prowadzone w Galicji. O co chodziło? Zdarzenie, które proces wywołało, miało miejsce w Kukizowie – ok. 22 km od Lwowa – majątku rodziny S. Proboszczem był tam ks. T., który uchodził za dziwaka i skąpca. Był oszczędny, zebrał spory majątek – także ze spadków – i stale się obawiał, że zostanie okradziony. Rzeczywiście stało się tak parokrotnie, skutkiem czego zrezygnował on w końcu z probostwa, ale pozostał w Kukizowie przy zaprzyjaźnionej rodzinie S., otrzymując skromne locum. I właśnie tam nastąpiło wydarzenie, którego skutkiem było skomplikowane i długotrwałe dochodzenie: pewnej nocy miał miejsce napad, w którym wykradziono księdzu gotówkę i papiery wartościowe, część spalono, a on sam został dotkliwie poraniony. Sprawa została podjęta przez prokuraturę, komisję sądową i lekarzy. Jako sprawców podejrzewano członków rodziny S., były jednak mocne argumenty przeciw. W sprawę zaangażowało się wielu znanych prawników, dla których to wydarzenie stało się etapem w drodze do kariery zawodowej. Autor nie opisuje do końca procesu, interesują go przede wszystkim oba przemówienia obrończe i zawarta w nich argumentacja prawnicza. (AC)
* Dziś dokumenty spraw lwowskich są zapewne trudniej osiągalne niż krakowskich, a nie oznacza to wcale, by we Lwowie toczyło się wtedy mniej ciekawych i ważnych spraw sądowych.
|