Strona główna O nas Kwartalniki Rozmowy Sylwetki Słownik Archiwalia Publikacje Wydawnictwa
Kontakt

ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com

Facebook

SYLWETKI

Wszystkie 1995 | 1996 | 1997 | 1998 | 1999 | 2000 | 2001 | 2002 | 2003 | 2004 | 2005 | 2006 | 2007 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017 | 2019 | 2022
Sortuj alfabetycznie | Sortuj numerami

PROFESOR

[4/2003]

Zmarł 30 września 2002 r. Niespełna trzy lata wcześniej obchodzono Złoty Jubileusz Jego pracy naukowej. Były wówczas listy gratulacyjne, uroczysta sesja okolicznościowa, wiele telegramów i listów gratulacyjnych, przemówień oraz pamiątkowe zdjęcia. Wspominano 50-letni chwalebny dorobek naukowy Jubilata w dziedzinie farmakologii, urząd dziekana Wydziału Lekarskiego oraz trzykrotne rektorstwo lubelskiej Akademii Medycznej, jak też jego kilka doktoratów honoris causa.

 

Zdzisław Kleinrok urodził się 4 października 1928 roku w małym podolskim miasteczku Kozłowie, w powiecie tarnopolskim. Jego rodzice to Jan, dyplomowany rzemieślnik masarski, i matka Maria z domu Mróz – prawnuczka uczestnika powstania listopadowego z 1831 r., zesłanego na Sybir. Naukę rozpoczął w 1935 r. i kontynuował w bardzo trudnych, niesprzyjających okolicznościach II wojny światowej, a szczególnie zmieniających się na Podolu okupacji – sowieckiej, niemieckiej i ponownie sowieckiej, zakończonej w 1945 roku przesiedleniami na tzw. Ziemie Odzyskane. Szczególnie trudny był okres okupacji niemieckiej, kiedy to władze niemieckie pozwalały tylko na naukę w bardzo zawężonym zakresie. Zdzisław brał wtedy udział w tajnym nauczaniu, prowadzonym przez ukrywającego się w Kozłowie gimnazjalnego nauczyciela ze Lwowa. Następnie, gdy w 1944 roku wybuchło w Warszawie powstanie, Tarnopol zaś okrążony był przez Armię Czerwoną, w Kozłowie linię frontu rosyjsko-niemieckiego wyznaczała rzeka Wosuszka. Wtedy, przez wiele tygodni, wraz z rodzicami i bratem Henrykiem oraz z kilkoma rodzinami z sąsiedztwa – w chwilach częstych artyleryjskich ostrzałów i nocnych bombardowań ukrywano się w piwnicy. Kiedy frontowe dowództwo niemieckie zorientowało się, że wojska rosyjskie nie rozpoczną ataku przed ostatecznym upadkiem powstania w Warszawie oraz likwidacją hitlerowskich wojsk broniących się w okrążonym Tarnopolu, postanowiło oczyścić swoje frontowe przedpole z cywilów. Wszystkich mieszkańców z zachodniej części Kozłowa wygnano z domów i w konwoju pilnowanym przez niemieckich żołnierzy pędzono do najbliższej czynnej jeszcze stacji kolejowej
w Brzeżanach, a z Brzeżan transportem kolejowym w głąb Niemiec, na tzw. roboty. Z konwoju tego całej rodzinie, mimo niemieckiej pogoni i obstrzału z broni maszynowej, udało się zbiec. Brak środków do życia w Brzeżanach zmusił Zdzisława do podjęcia pracy w tym ostatnim miesiącu okupacji niemieckiej. Po wkroczeniu wojsk rosyjskich ponownie podjął naukę, a w roku 1945 opuścił swoją małą ojczyznę – Podole i przesiedlony został do Gliwic. Tam w 1947 roku zdał maturę i został przyjęty na studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Katowicach. Po dwóch latach przeniósł się na Wydział Lekarski w nowo powołanej do życia Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu-Rokitnicy.

W domu rodzinnym Zdzisław zyskał staranne wychowanie, w którym oprócz ogólnych ideałów wskazywano godne naśladowania wzorce patriotyczne, wpajano wzorce postępowań wynikające z głębokiej wiary katolickiej rodziców, ich społecznego zaangażowania, kultury osobistej, a w tym miłości i poszanowania bliźniego. W latach wojny nie ominęły go pełne grozy dramatyczne przeżycia będące udziałem rodziny, krewnych i sąsiadów. Wspomniane wcześniej wielotygodniowe przesiadywanie w piwnicznym schronie, wypędzenie z domu rodzinnego z tobołkiem na plecach, czy wreszcie ucieczka z konwoju, miały niepośledni wpływ na kształtowanie jego osobowości. Natomiast na kształtowanie postawy patriotycznej, poczucie sprawiedliwości, określania ciężaru wyrządzonych krzywd oraz obdarowywanie miłością bliźniego wpływ miały przeżycia związane z prześladowaniami, uciskiem, terrorem obu okupantów, a także zbrodnie, jakich dopuścili się nacjonaliści ukraińscy na ludności polskiej zamieszkałej na Kresach Południowo-Wschodnich.

W tamtych czasach również i jego rodzinę spotkało wiele nieszczęść. Siostra ojca wraz z dwojgiem dzieci wywieziona została do Kazachstanu. Jej męża, Marcina Szczepańskiego, NKWD w Tarnopolu skazało na długotrwały pobyt w łagrze. Brat matki, Alojzy Mróz, inżynier górnik po ukończonej AGH w Krakowie, został zamordowany w 1941 roku w Borysławiu w przededniu wkroczenia wojsk niemieckich – drugiego okupanta. Także wielu jego krewnych bądź kolegów-rówieśników wywiezionych zostało z rodzinnej miejscowości na roboty do Niemiec. Nie sposób nie wspomnieć tu o okrutnej śmierci kuzyna Jana Mroza, zadanej przez siekierników UPA, którzy w obecności żony i ich dwójki dzieci zakopali biedaka po szyję, a następnie pługiem zaprzęgniętym w parę koni przeorali go. W tych strasznych czasach, naszpikowanych okropnościami, terrorem i ogólną psychozą strachu, niepewności dnia następnego, czyhającej niemal na każdym kroku śmierci – przeżycie ułatwiały wiara we Wszechmogącego Boga oraz nadzieja na lepsze i spokojniejsze warunki życia.

Zdzisław Kleinrok pracę zawodową w Służbie Zdrowia rozpoczął w Gliwicach w 1955 r., jako zakładowy lekarz w Hucie Pokój, a równolegle rozpoczął pracę naukową w Zakładzie Farmakologii Śląskiej AM, gdzie doktoryzował się i uzyskał stopień docenta. W 1957 roku wygrał konkurs na stanowisko kierownika Zakładu Farmakologii AM w Lublinie. Tytuł profesora nadano mu w 1974 r. Katedrą w Lublinie kierował przez 52 lata, był członkiem, założycielem Polskiego Towarzystwa Farmakologicznego, członkiem wielu komisji PAN i PAU, członkiem rad naukowych wielu Instytucji oraz uznanym twórcą śląskiej i lubelskiej szkoły farmakologii oraz psychofarmakologii polskiej. Jego zainteresowania naukowe kierowały się w stronę neuro- i psychofarmakologii. Napisał kilka książek i podręczników, zyskał opinię doskonałego nauczyciela akademickiego. Swoim studentom i współpracownikom służył pomocą, mądrością i talentem, czasem bezgranicznie. Umiał ich kochać mądrością filozofów. Był lubiany przez wszystkich, miał zastępy przyjaciół. Należał do tych, dla których najwyższej próby kultura osobista i duchowa była chlebem powszednim.

Zdzisław Kleinrok był jednym z tych licznych wygnańców, którzy swoje zdolności i zalety wynieśli z Kresów – nic dziwnego więc, że w swoim autorskim wykładzie podczas nadawania mu któregoś z rzędu tytułu doktora h.c. stwierdził, iż swoją życiową postawę zawdzięcza Rodzicom: przede wszystkim swój patriotyzm i zamiłowanie do zdobywania wiedzy, poznawanie prawd i zasad funkcjonowania życia. W wykładzie tym, zatytułowanym Moje Uniwersytety, nawiązał do oddziaływania kreowanego przed ponad trzystu laty Uniwersytetu Lwowskiego, w którego kręgu przeżył najwcześniejszą młodość oraz później jako słuchacz wybitnych sław naukowych wywodzących się z tej Uczelni.

Henryk Kleinrok